Czar starych letnisk
Z okien mojego mieszkania widać tory biegnące wzdłuż lasu Olszynka Grochowska. Lubię cichy szmer przejeżdżających pociągów. Patrzę na migające w oddali wagony i myślę o podróży. Czasem robię krok dalej i idę na stację. Tak jak przed stu laty warszawscy letnicy.
W drugiej połowie XIX wieku stolica przeżywała dynamiczny rozwój demograficzny i przemysłowy. Wzrastała liczba fabryk i ściągających tu z całego kraju poszukiwaczy zarobku i lepszego życia. Latem wyjazd z przeludnionego, zasnutego dymami z kominów miasta był nie tylko modny, ale konieczny ze względu na zdrowie. Popularnością cieszyły się niezbyt odległe miejsca gwarantujące świeże powietrze, pachnące żywicą lasy oraz możliwość kąpieli wodnych i słonecznych. Wszystkie te warunki spełniały podwarszawskie miejscowości leżące wzdłuż trzeciego odcinka linii Kolei Nadwiślańskiej, biegnącej z Wawra do Otwocka.
Pionierem, który odkrył te urokliwe okolice dla warszawiaków, był Elwiro Michał Andriolli, wybitny ilustrator i architekt, któremu zawdzięczamy co najmniej dwa skarby narodowe: ilustracje w najpopularniejszym wydaniu „Pana Tadeusza” oraz unikalny styl architektury nadświdrzańskiej, dowcipnie ochrzczony przez Gałczyńskiego mianem „świermajer” (od połączenia słów Świder i Bierdermeier):
Jest willowa miejscowość,
Nazywa się groźnie Świder,
Rzeczka tej samej nazwy
Lśni za willami w tyle;
[…]
Te wille, jak wójt podaje,
Są w stylu „świdermajer”.
Andriolli zakochał się w urokliwej dolinie Świdra i w 1880 roku kupił część rozciągającego się po obu brzegach rzeki folwarku Anielin, dziś znajdującego się w granicach Otwocka i Józefowa. Tam, w otoczeniu lasów i piaszczystych nadrzecznych plaż, zaczął budować drewniane domy według własnego projektu. Ich najbardziej charakterystycznym elementem są przylegające do sosnowych budynków werandy, umożliwiające wypoczynek na świeżym powietrzu, oraz bogate ornamenty z motywami geometrycznymi i roślinnymi. W jednej z willi Andriolli zamieszkał sam i urządził tam swoją pracownię, pozostałe dworki przeznaczył zaś na wynajem, każdemu nadając inną nazwę: Sosnowy, Wygodny, Cacko, Wenecja czy Mój. Wille wzbudziły powszechny zachwyt, a letnicy zaczęli się bić o miejsca w Brzegach.
Andriolli szybko znalazł naśladowców, kupujących okoliczne działki i budujących drewniane domy w charakterystycznym stylu. Tak powstało letniskowe zagłębie, czyli wilegiatura Otwock – z włoskiego villeggiatura – letnisko oraz villeggiare – przebywać w wiejskiej willi.
Kluczem do sukcesu wakacyjnej koncepcji Andriollego, poza atrakcyjną lokalizacją i architekturą, był bogaty program rozrywkowy opracowany przez samego pomysłodawcę. Poza oczywistymi dobrodziejstwami okolicy, takimi jak plaże, kąpiele w rzece i leśne spacery, goście mieli do dyspozycji piesze i konne wycieczki, zabawy taneczne, przedstawienia teatralne i pokazy fajerwerków. Wychwalano także uzdrowiskowe walory otaczającej przyrody.
W 1914 roku w odpowiedzi na coraz liczniejsze wycieczki letników wzdłuż Kolei Nadwiślańskiej powstała nieistniejąca dziś kolej wąskotorowa, a przy niej nowe stacje ułatwiające dojazd do letnisk i jeszcze bardziej aktywizujące okolicę. Wyznaczono oficjalne przystanki: Wawer, Anin, Międzylesie, Radość, Miedzeszyn, Falenica, Michalin, Józefów, Świder, Otwock i Karczew. Szczyt popularności wilegiatura otwocka przeżywała w dwudziestoleciu międzywojennym.
Najbardziej rozpoznawalne cechy architektury nadświdrzańskiej to ażurowe ornamenty, którymi zdobiono drewniane werandy, balustrady, szczyty budynków, daszki nad oknami i ogrodzenia. Otwarte na las ganki i ogrodowe altany umożliwiały letnikom całodzienny kontakt z przyrodą i sobą nawzajem. Wieszano tu hamaki, ustawiano leżaki i stoliki do popołudniowej herbatki i gry w karty. Ciepłe noce aż do świtu rozbrzmiewały śmiechem, śpiewami i gwarem rozmów.
Po wojnie epoka świdermajerów dobiegła końca. Porzucone letniska niszczały. Nie było chętnych na przeprowadzanie konserwacji i renowacji, co sprawiło, że wiele drewnianych konstrukcji nie przetrwało z powodu upływu czasu i pożarów. Zmiany przyszły dopiero po 1989 r. kiedy zaczęto regulować zaniedbane prawa własności. Od tego momentu wille, które przetrwały, zostały objęte ochroną, a styl „świdermajer” zaczął przeżywać renesans, znajdując naśladowców wśród budujących nowe podwarszawskie domy.
Na stacjach linii Otwockiej, m.in. w klubokawiarni Stacja Falenica można kupić wiele ciekawych wydawnictw o „świdermajerach”, a także rozbudzającą wyobraźnię grę „Letnisko”, która pozwala się przenieść w magiczne realia minionej epoki.
Pielęgnowaniem tradycji „świdermajerów” i przechowaniem wiedzy o nich zajmują się entuzjaści z portalu www.swidermajer.info, którzy podzielili się ze mną cennymi informacjami i pięknymi zdjęciami. Dziękuję panom Tomaszowi Brzostkowi oraz Tomaszowi Kapuście. Polecam także profil na Facebooku: www.facebook.com/swidermajer.info