Ludzie

Kanadiana


Kanada jest drugim największym krajem świata, a jednak w Polsce nie wiemy o nim zbyt wiele. O niesamowitej kanadyjskiej przyrodzie, codzienności w Toronto i bobrzych ogonach na słodko rozmawiam z Moniką Grzelak, autorką książki „Kanadiana” i bloga Oh, Kanada.

Twój blog nosi tytuł 6757 km, bo tak daleko jesteś od Polski. Dlaczego zamieszkałaś w Kanadzie?

Monika Grzelak: Moją główną motywacją do wyjazdu była nauka języka angielskiego. Nie chciałam jechać do Anglii czy Irlandii, bo oba te kraje wydawały mi się zbyt bliskie i mało oryginalne. Pomyślałam: jak już skakać, to na głęboką wodę. Pomyślałam o Australii albo Kanadzie i zaczęłam szukać sposobów, jak mogłabym tam wyjechać na dłużej. W 2010 roku, kiedy planowałam przeprowadzkę, Australia nie oferowała żadnych programów, które obejmowałyby roczne pobyty wraz z możliwością pracy. Kanada natomiast rozpoczęła program International Experience Canada, który umożliwiał otrzymanie rocznego pozwolenia na pracę.

Zostałaś w Kanadzie do dziś. Czym się tam zajmujesz?

Jestem fotografem, zajmuję się głównie fotografią ślubną i modową, ale realizuję też własne projekty. Przez pierwsze trzy lata pobytu w Kanadzie pracowałam w agencji reklamowej i zajmowałam się organizacją Auto Shows dla General Motors. W trakcie pracy w korporacji kształciłam się w kierunku fotografii i budowałam moje portfolio, żeby moje przejście z  etatu na własny biznes było jak najbardziej płynne. Oczywiście nie obyło się bez różnych perturbacji, bo nie ma czegoś takiego jak bezproblemowe samozatrudnienie.

Prowadzę również blog www.6757km.com, gdzie opisuję swoje kanadyjskie życie, sposoby na emigrację do Kanady i podróże po tym pięknym kraju. Chcę, żeby Polacy wiedzieli trochę więcej na temat Kraju Klonowego Liścia, ponieważ nie ogranicza się on tylko do hokeja, syropu klonowego i obecnego przystojnego premiera.

Jakim miejscem do życia jest Toronto?

Toronto to bardzo energetycze i multikulturowe miasto, co widać zaraz po wyjściu na ulicę. Od kilkunastu lat niesamowicie się rozwija. Centrum miasta rozrasta się w szybkim tempie, na zamieszkanie tutaj decyduje się bardzo wielu emigrantów. Tutejszy rynek pracy jest atrakcyjny, ale bardzo konkurencyjny. To świetne miejsce dla ludzi elastycznych i otwartych na świat. W Toronto uwielbiam to, że mimo jego rozmiaru można poczuć się tutaj bardzo lokalnie.

Na twoim blogu www.6757km.com piszesz: „wyprowadzka do innego kraju to świadome opuszczenie swojej strefy komfortu i wyruszenie w nieznaną przygodę, która wyeksponuje nas na wszystkie próby”. Co w emigracji było dla ciebie najtrudniejsze?

Emigracja to proces, który w mniejszym lub większym stopniu przez cały czas trwa w nas, ludziach decydujących się na zamieszkanie w innym kraju. Myślę, że dla mnie najtrudniejsza była i jest tęsknota. Na samym początku tęskniłam za wszystkim i wszystkimi. Ostatnio to uczucie ewoluowało i tęsknię już tylko za najbliższymi osobami. Dlatego to dla mnie bardzo ważne, żeby przynajmniej raz w roku pojechać do Polski. Trudne było również zaczynanie wielu rzeczy od początku, poznawanie nowych ludzi, budowanie z nimi głębszych relacji.

Co podoba ci się w kanadyjskim stylu życia, a co trudno ci zaakceptować?

Lubię to, że ludzie są tutaj dla siebie mili, otwarci i chętni do niesienia pomocy. Na pewno wielkim ułatwieniem jest small talk, który rozluźnia relacje między nieznajomymi i pozwala na rozmawianie o wszystkim i niczym. Podoba mi się też, że w Kanadzie każdy może poczuć się wyjątkowo. To przez ogromną liczbę ludzi z całego świata, którzy wybierają ten kraj na swoje miejsce zamieszkania. Dzięki temu mamy możliwość poznawania nowych kultur, odkrywania nowych smaków. Uwielbiam też bliskość natury, ogromną ilość jezior i parków krajobrazowych na wyciągnięcie ręki.

Nie ma rzeczy, która raziłaby mnie tak bardzo, że nie mogłabym jej zaakceptować. Trudno jest przywyknąć tylko do ostrej zimy, która potrafi dać w kość, ale na naturę nikt nie ma wpływu.

Czy widzisz jakieś różnice między podejściem do życia Kanadyjek i Europejek?

Kanada jest krajem multikulturowym, więc wiele zależy od tego, kto w jakiej kulturze został wychowany. Zasadniczo nie widzę wielkich różnic pomiędzy Europejkami i Kanadyjkami. Wiele z nich ma podobne cele, takie jak skończenie studiów, znalezienie pracy, założenie rodziny, podróżowanie i poznawanie świata. Jest jednak jedna rzecz, którą zauważam zawsze kiedy jestem w Polsce. Mam wrażenie, że Kanadyjki są mniej skupione na urodzie niż Polki. Bardziej cenią sobie naturalność i ubraniowy luz. Poza tym mniej oceniają i są bardziej skłonne do prawienia innym komplementów.

Kanada kojarzy się z dziką, piękną przyrodą. Które miejsca twoim zdaniem warto odwiedzić?

Zwiedziłam znaczną część Kanady, bo uważam, że to najlepszy sposób na poznanie kraju w którym się mieszka i emocjonalne zbliżenie się do niego. Uwielbiam przyrodę Alberty i Kolumbii Brytyjskiej. Wspaniałe lasy, jeziora i Góry Skaliste to coś, co trzeba zobaczyć na własne oczy. Warto odwiedzić te miejsca zarówno zimą jak i latem, ponieważ są to dwa różne doświadczenia. W tym roku miałam również okazję zobaczyć Wyspę Księcia Edwarda z czerwoną ziemią, zielonymi pagórkami i otaczającym ją Oceanem Atlantyckim. To magiczne miejsce, opisywane w powieściach Lucy Maud Montgomery. Miałam wrażenie, jakby czas się tam zatrzymał.

Poza syropem klonowym niewiele słyszałam o kanadyjskiej kuchni. Jaka ona jest?

Kanada jest ogromnym krajem i tutejsza kuchnia nie jest jednolita. Wiele zależy od tego, w jakiej prowincji się znajdujemy. Na pewno trzeba spróbować dania poutine z prowincji Quebec, czyli frytek z serem i sosem pieczeniowym. W prowincjach atlantyckich możemy zasmakować homara serwowanego na wiele sposobów. Popularny jest też chowder, gęsta zupa z owoców morza. Z kanadyjskich słodkości polecam beaver tail, czyli „ogon bobra”. To głęboko smażone ciasto w kształcie ogona bobra, podawane z nutellą lub syropem klonowym.

Czy Kanada cię zmieniła?

Przede wszystkim stałam się bardziej pokorna. Ponieważ wiele rzeczy w Kanadzie musiałam zaczynać od początku, uważam, że w życiu nigdy nie jest za późno na zmianę i pójście w zupełnie innym kierunku. Kanada, a bardziej sama emigracja każdego dnia uczy mnie cierpliwości i tego, że wiele ograniczeń tworzymy sobie w naszych głowach sami.

Zamierzasz zostać w Kanadzie na stałe?

Na razie mieszkam tutaj. Nie jestem pewna, co przyniesie przyszłość, ale wiem, że Kanada jest dobrym miejscem do życia. Razem z mężem myślimy o innych miastach niż Toronto. Nie wykluczamy jednak spróbowania naszych sił innych krajach. Życie jest za krótkie, żeby spędzić je w jednym miejscu.

Fot. Monika Grzelak