Wyspowa gorączka
A gdyby tak zamieszkać na pięknej, odległej wyspie… te, które to zrobiły, ostrzegają: można zwariować.
Wyspy to osobne mikroświaty. Morskie wody kojąco głaszczą brzegi falami, odcinają mieszkańców od zgiełku stałego lądu. Na wyspach mniej dużych miast i przemysłu, za to więcej czasu. Zrelaksowani ludzie żyją wolniej, dłużej i zdrowiej. To nie romantyczna wizja, ale naukowo dowiedziona rzeczywistość: wyspiarze słyną z długowieczności. Zawdzięczają to czystszemu powietrzu, diecie bogatej w ryby i owoce morza oraz spokojnej codzienności w zżytych ze sobą społecznościach. Zamieszkanie na jakiejś ciepłej wyspie to jedno z moich marzeń, które dopisałam do listy Na starość.
Dlatego odszukałam portal womenwholiveonrocks.com – miejsce, gdzie spotykają się kobiety określonego typu. Łączy je to, że w którymś momencie życia podjęły decyzję o przeprowadzce na egzotyczne wyspy. W różnym wieku, z różnych powodów, w różnych częściach świata. Jak same o sobie piszą, dziś mieszkają na skałach – bo większość wysp to właśnie skały, czubek wygasłego wulkanu albo podwodnej góry. Opisują swoje wrażenia, wśród reszty budząc zazdrość, a między sobą – zrozumienie. Dowodzą, że status wyspiarki to coś więcej niż tylko nazwa: to stan umysłu.
Jedna z „kobiet na skałach”, Cath M., opisuje zjawisko wyspowej gorączki, częstej przypadłości wśród mieszkańców wysp. Graf ilustrujący naturę island fever pokazuje prostą zależność: rozmiar wyspy, na której mieszkasz, jest odwrotnie proporcjonalny do tempa, w którym doprowadzi cię ona do szału.
Proces przebiega w czterech stadiach:
1. Lekkie rozdrażnienie
Bez wyraźnego powodu pokrzykujesz na dzieci, warczysz na psa, posyłasz ponure spojrzenia kolegom w pracy.
Objawy: lekka irytacja, niecierpliwość, coraz częstsze wybuchy złości.
2. Zaniepokojenie
Przepełnia cię rosnące poczucie, że nie masz dokąd uciec.
Objawy: przebieranie nogami, ciągłe wiercenie, nagłe skurcze.
3. Porządne wkurzenie
Ta faza obejmuje sporo przeklinania. Niespodziewany atak może wywołać byle drobiazg, taki jak upał, insekty, przerwy w dostawie prądu, urzędowa biurokracja, trudności z kupnem porządnych ziemniaków.
Objawy: ciągła, buzująca wściekłość na wszystko.
4. Kompletna klaustrofobia
Masz dość tych samych dróg, restauracji, widoku tych samych twarzy i krajobrazów.
Objawy: rosnący lęk, że w końcu dasz w mordę następnemu turyście, który zapyta: „Jak można mieć dość tego raju?!”.
Fakt, że już raz cierpiałaś na wyspową gorączkę, nie chroni przed kolejnymi zachorowaniami. Wirus mutuje się i atakuje ponownie. Jedynym sprawdzonym remedium jest wyjazd z wyspy, choćby na zakupy albo weekend w spa na sąsiedniej wyspie, gdzie szum fal brzmi trochę inaczej. Warto na chwilę zamienić się w turystę i nabrać zdrowego dystansu. Wyspa czasami może wydawać się więzieniem, choć przez większość czasu jest rajem. Bo miłość i nienawiść do wyspy to dwie strony tego samego medalu.
Ten tekst pochodzi z mojej książki „Rzuć to i jedź”. Rozmawiam w niej między innymi z Agnieszką, która z mieszkania na tropikalnych wyspach zrobiła sposób na życie. Zapraszam do czytania 🙂
Zdjęcie: Ryan Christoulou/Unsplash